Nawrocki: Zupełny brak powagi. Apeluję, by zachować jej choć odrobinę
Anonimowy raportowi dot. przeszłości prezesa Instytutu Pamięci Narodowej i byłego dyrektora Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku – Karola Nawrockiego. Nawrocki jest obecnie kandydatem na prezydenta RP, a dokument ma pokazywać go w złym świetle (chodzi m.in. o rzekome powiązania ze światem przestępczym). Nawrocki przekonuje, że raport jest "głęboką manipulacją" i połączeniem "prawd, półprawd i zupełnych kłamstw".
Temat wrócił podczas konferencji historyka w Żywcu. O raport zapytała jedna z dziennikarek. – I co pani redaktor chciałaby wiedzieć odnośnie tego dokumentu? Jakby pani sprecyzowała swoje pytanie, to z wielką przyjemnością odpowiem. Bo ja nie mam świadomości, co na trafia na biurko pana prezesa – wskazał Karol Nawrocki.
– Czy taki raport w ogóle powinien mieć miejsce? – nie odpuszczała reporterka. – Jeśli został przygotowany jakiś dokument, to ma miejsce ten dokument. Opinia publiczna się do niego odnosi. Chcę jasno zaznaczyć, że całe swoje zawodowe i prywatne życie poświęciłem walce o prawdę o systemach totalitarnych, o komunizmie, o niemieckim narodowym socjalizmie. Od wielu lat przywołuję ofiary oby tych systemów totalitarnych – przypomniał kandydat na prezydenta RP.
"Manipulacja. Półprawdy i kłamstwa"
– Ten dokument jest manipulacją prawd, półprawd i zupełnych kłamstw. W związku z tym odnoszę się do niego w sposób krytyczny. To zupełny brak powagi. Nawet w tak brutalnej walce politycznej, na którą jestem gotowy. Nie czuję się zniechęcony tego typu rzeczami. Natomiast apeluję do dziennikarzy i wszystkich Państwa, żeby w tej brutalnej walce zachować choćby odrobinę powagi – mówił Nawrocki.
Stwierdził, że "niektóre media publiczne nie interesują się znajomościami sformalizowanymi wiceprzewodniczącego PO. Zatrudniał kryminalistów. Człowieka, który współpracował ze skompromitowanymi funkcjonariuszami aparatu komunistycznego państwa, a poświęcają uwagę ludziom, których spotykałem wykonując swoje publiczne obowiązki w ramach IPN w polskich więzieniach. Jestem dumny, że uczestniczyłem w procesie resocjalizacji mówiąc do polskich więźniów, przekonując ich o tym, że zawsze jest czas na powrót do Pana Boga i do ojczyzny".
– Jeśli pani redaktor o to pyta, to jest ta skala znajomości, a nie skala właściwa wiceprzewodniczącemu PO – a więc finansowa, sformalizowana i kontynuowana. Wiele osób spotkałem na sali bokserskiej podczas treningów. Na tej sali bokserskiej, na której spotykają się – obywatelscy kandydaci na prezydenta RP, doktorzy historii, księża, ministranci, naukowcy, policjanci, żołnierze, ale też osoby, które po jakimś czasie jak się spotkaliśmy miały problem z prawem – wyjaśnił prezes IPN. Jak powiedział dokument "to próba insynuacji rzeczy, które nie są żadnym zagrożeniem dla obywatelskiego kandydata na prezydenta. Zachęcam, żeby prześledzić formalne kontakty wiceprzewodniczącego PO, bo to jest sprawa poważna".